Jesień podkrada się cicho i niepostrzeżenie. Poranne słońce zwiastuje chłodne dni a wieczory przychodzą coraz wcześniej. A ja staram się oszukać czas, zatrzymać lato, pokazać jesieni język. Zakładam krótkie spodenki i robię chłodnik. Taki jak lubię - gęsty od jogurtu i chrupiących warzyw. Aby ukraść trochę słońca, podaję go dziś na balkonie, być może ostatni raz w tym sezonie.
Składniki na dwie porcje:
- 1 duży burak
- 1 średni ogórek obrany ze skórki
- 5 rzodkiewek
- 1/2 pęczka koperku
- 1/2 pęczka szczypiorku
- 2-3 ząbki czosnku
- 500ml jogurtu naturalnego
- sól i pieprz do smaku, ewentualnie odrobina cukru
Buraka gotujemy w osolonej wodzie (można dodać do niej odrobinę octu lub soku z cytryny). Najlepiej zrobić to dzień wcześniej, aby zdążył ostygnąć. Zimnego buraczka ścieramy na tarce o dużych oczkach. Ogórka i rzodkiewkę kroimy w kostkę (można też zetrzeć na tarce, ja lubię duże chrupiące kawałki). Koperek i szczypiorek siekamy. Czosnek przeciskamy przez praskę, lub bardzo drobno siekamy. Mieszamy razem wszystkie warzywa i zalewamy je jogurtem. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Można ewentualnie dodać odrobinę cukru. Gotowy chłodnik odstawiamy do lodówki. U mnie zawsze stoi 2-3 godziny.
Smacznego!
Świetny post! ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
_______________
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
Kocham buraczki, Twój chłodnik wygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńZ buraczkiem najlepszy! :)
OdpowiedzUsuńTaki buraczkowy to mój póki co najlepszy chłodnik, jaki próbowałam :)
OdpowiedzUsuń