czwartek, 31 lipca 2014

Owsianka banoffee na budyniu

 

Początek dnia często wpływa na jego resztę. A jak inaczej zacząć dobry dzień, niż jedząc pyszne śniadanie? Ja zawsze zaczynam go owsianką, ale czasem nachodzi mnie taki moment, że mam ochotę się porozpieszczać. Przygotowuję wtedy owsiankę na budyniu. Jest sycąca i słodka. Idealna.
Jest banofee pie, muffinki  i sernik banoffee. Dlaczego nie może być owsianka? Pewnie, że może! Przecież połączenie bananów i toffi to jedno z najbardziej udanych kuchennych małżeństw.

Na 2 porcje:

- 9 łyżek płatków owsianych
- 1 łyżka otrębów pszennych
- 2 łyżeczki cukru (lub więcej, według upodobań, można zastąpić miodem)
- 2 szklanki mleka (odlać 1/4 szkl. do rozrobienia budyniu)
- 1 banan
- 2 czubate łyżki budyniu o smaku toffi (bez cukru)
- dodatkowo kilka plasterków świeżego banana lub kilka chipsów bananowych

Płatki i otręby zalewamy mlekiem. Słodzimy. Chwilę gotujemy (ok. 4-5 minut). Budyń rozrabiamy w odlanym zimnym mleku. Dodajemy do płatków. Chwilkę gotujemy, aż masa zgęstnieje. Banana kroimy w plasterki, dodajemy do owsianki i mieszamy. Przekładamy do miseczek. Na wierzchu układamy plasterki banana lub chipsy bananowe.


Czy po takim śniadanku dzień ma prawo się nie udać?


poniedziałek, 28 lipca 2014

Domowe hamburgery z grilla



Nie jest tajemnicą, że grillowanie to ulubiony sport Polaków. Sezon w pełni a piękna pogoda sprzyja amatorom dań z rusztu. Najpopularniejsze i zarazem najprostsze w przygotowaniu są kiełbaski, ale przecież na grilla można wrzucić praktycznie wszystko, poczynając od różnorodnych mięs, przez ryby i pieczywo a na warzywach i owocach kończąc. Ja proponuję domowe hamburgery z grilla, które tak naprawdę można przygotować także w piekarniku lub na zwykłej patelni.

Na 4 porcje:

- 1/2kg mięsa mielonego (u mnie wieprzowo-wołowe)
- 2 łyżeczki musztardy sarepskiej
- garść orzeszków ziemnych (mogą być solone)
- 1/2 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki mielonego pieprzu
- garść świeżych listków bazylii
- 2 duże ząbki czosnku
- łyżeczka ziół prowansalskich

- 4 bułki pełnoziarniste
- 4 liście sałaty
- pomidor
- 2-3 ogórki konserwowe
- czerwona cebula
- ulubiony ketchup (u mnie Ketchup Dworski)
- musztarda
- ewentualnie inny ulubiony sos do mięsa (u mnie barbecue)

Orzeszki siekamy. Mięso mielimy. Dodajemy posiekaną bazylię, wyciśnięty przez praskę czosnek, musztardę, zioła, przyprawy i orzeszki. Porządnie mieszamy, najlepiej za pomocą rąk. 

 
Mięsną masę dzielimy na cztery części i z każdej formujemy kulkę. Kulki spłaszczamy, na środku kciukiem robimy wgłębienie. Ruszt smarujemy oliwą i układamy kotleciki. 
 


Czas pieczenia zależy często do grilla, grubości kotleta i naszych upodobań (ja lubię bardzo wypieczone). Przeważnie po 5-6 minutach kotleciki możemy przewrócić na drugą stronę.

Pomidora i cebulę kroimy w plastry. Ogórki kroimy wzdłuż. Bułki przekrawamy na pół i krótko podpiekamy z obu stron na grillu. 

Dolne części bułek smarujemy ketchupem. Układamy kolejno: liść sałaty, plaster pomidora, mięso, które polewamy musztardą i ulubionym sosem, plaster cebuli i 2 plastry ogórka konserwowego. Wszystko przykrywamy drugą częścią bułki. Dobrym pomysłem jest spiąć hamburgera patyczkiem do szaszłyków, gdyż cała konstrukcja jest dość niestabilna. 



Najwięcej frajdy sprawia oczywiście jedzenie bez pomocy sztućców :)

Smacznego!




piątek, 25 lipca 2014

Imieninowy sernik klasyczny




Uwielbiam serniki. Najbardziej lubię ten maminy; ciężki, tłusty, z rodzynkami, polany czekoladą. Taki robi tylko mama i tylko dwa razy w roku. Bez niego nie ma żadnych świąt! Skoro sernik to jedno z moich ulubionych ciast, postanowiłam sprezentować sobie takie ciacho na imieniny. Wybór padł na "Old-fashioned cheesecake", czyli tradycyjny sernik, według Nigelli. Jak to ja, troszkę w nim pokombinowałam, ale nie dużo. Sernik jest idealny; puszysty, lekki, z cytrynową nutką. Przepyszny.

Spód:
-pełnoziarniste herbatniki (u mnie 16 sztuk)

Składniki na masę serową (wszystkie, oprócz śmietany, powinny być w temperaturze pokojowej):

- 725 g twarogu, zmielonego dwukrotnie (może być z wiaderka)
- 3/4 szklanki cukru
- 4 jajka, oddzielnie białka i żółtka
- 50 g mąki ziemniaczanej (lub budyniu waniliowego)
- sok wyciśnięty z połowy cytryny
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 250 ml śmietany 36% (schłodzonej)

Dodatkowo:
1/2 tabliczki gorzkiej czekolady

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Formę 30x30cm (lub o zbliżonych wymiarach) wykładamy papierem, następnie na dnie układamy herbatniki, szczelnie jeden obok drugiego.

Twaróg miksujemy z cukrem. Dodajemy żółtka i krótko miksujemy, do połączenia składników. Dodajemy mąkę ziemniaczaną, sok z cytryny, ekstrakt waniliowy i ponownie bardzo krótko miksujemy.

Białka ubijamy na sztywno. Śmietanę także ubijamy, ale tak, aby pozostała płynna. Białka i śmietanę dodajemy do masy serowej i delikatnie mieszamy przy pomocy łyżki. Powstałą masę przelewamy do formy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy przez około godzinę.

Czekoladę roztapiamy w kąpieli parowej i oblewamy nieco przestygnięty sernik. 



Smacznego!

czwartek, 24 lipca 2014

Placuszki z cukinii




Cukinia to moje wielkie prywatne odkrycie. Uwielbiam ją za uniwersalność. Można jej używać praktycznie do wszystkiego począwszy od przystawek, przez zupy, dania główne aż do deserów. Można ją jeść surową i gotowaną, znakomita z grilla, pieczona, w przetworach, na słono pikantnie, słodko...

Placuszki z cukinii są bardzo proste i szybkie w wykonaniu. W zeszłym roku robiłam je tak często, aż mąż zaczął się trochę buntować :) Najlepiej smakują na gorąco, wprost z patelni, ale na zimno też są dobre.

Składniki (na około 12 sztuk):

- 1 spora cukinia
- 5 łyżek mąki
- 2 jajka
- 1łyżka jogurtu naturalnego
-  koperek
- kilka listków bazylii
- 2 duże ząbki czosnku
- sól i pierz do smaku

Cukinię porządnie myjemy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Solimy, odstawiamy na około 10 minut. Po tym czasie odsączamy z nadmiaru wody. Czosnek przeciskamy przez praskę, koperek i bazylię siekamy, dodajemy do cukinii. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy. Jeśli ciasto jest zbyt rzadkie, można dodać odrobinę mąki. Doprawiamy solą i pieprzem.



Na patelni rozgrzewamy oliwę lub olej. Łyżką nakładamy ciasto i smażymy z obu stron na złoty kolor.



Placuszki można podawać same lub z sosem, na przykład u mnie jest to zawsze sos na bazie jogurtu.



Smacznego!

wtorek, 22 lipca 2014

Torcik bezowy z kremem czekoladowo-kawowym




Bezy i kawa to jest to, co tygryski lubią najbardziej. A już połączenie tych dwóch rzeczy sprawia, że tygryskom pojawia się błogi uśmiech na mordkach. Przygotowanie tego niewielkiego tortu bezowego wymaga trochę czasu, ale warto.

Składniki na blaty:

- 3 białka
- ok. 150g cukru pudru
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- szczypta soli

Piekarnik nagrzać do 120-140 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Na papierze narysować dwa okręgi wielkości 15 cm (nie mogą się ze sobą stykać).
Do białek dodajemy sól. Ubijamy je na sztywno. Następnie, łyżka po łyżce dodajemy cukier puder, cały czas miksując. Na końcu dodajemy mąkę i miksujemy. Masę wykładamy na wcześniej przygotowany papier i wypełniamy okręgi (mi zawsze zostaje trochę masy na dodatkowe beziki). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 90 minut. Im dłużej pieczemy, tym bardziej beza jest sucha, ja lubię taką z glutkiem w środku. Po tym czasie piekarnik wyłączamy, uchylamy drzwiczki i pozostawiamy do wystygnięcia. 



Na krem:

-2 tabliczki białej czekolady
-330ml śmietany kremówki
-2 łyżki kawy rozpuszczalnej
-1 łyżeczka kawy mielonej

Dodatkowo:
-garść migdałów lub orzechów
-garść wiórek kokosowych
- 2 cukierki czekoladowe

Połowę śmietanki podgrzewamy wraz z kawą rozpuszczalną, nie gotujemy. Wrzucamy połamaną czekoladę, odstawiamy na 10 minut. Następnie mieszamy aż czekolada się rozpuści, odstawiamy do wystudzenia. Wstawiamy do lodówki na przynajmniej 2 godziny do zgęstnienia. Po tym czasie wyjmujemy wsypujemy kawę mieloną i miksujemy przez chwilę, aż zgęstnieje. Pozostałą schłodzoną śmietankę ubijamy na sztywno. Dokładnie łączymy obie masy przy pomocy łyżki.

Część masy wykładamy na pierwszy wystudzony blat, przykrywamy drugim, smarujemy resztą kremu. Masy jest dość dużo, można wycisnąć ozdobne rozetki (jeśli krem jest zbyt rzadki, wstawiamy go na jakiś czas do lodówki, aż zgęstnieje). 

Migdały siekamy i podprażamy wraz z wiórkami kokosowymi. Kiedy wystygną, posypujemy nimi środek tortu. Cukierki czekoladowe drobno siekamy (łatwiej nam będzie, jeśli wcześniej je zamrozimy) i także posypujemy nimi torcik.



Smacznego!
 


piątek, 18 lipca 2014

Naleśniki z Nutellą i bananem




Naleśniki kocham miłością wielką i wieczną. Głównie za to, że można je nafaszerować dosłownie czymkolwiek a i tak będą pyszne. W zależności od tego, co włożymy do środka wychodzi nam inna potrawa i pewnie codziennie przez cały rok moglibyśmy jeść naleśniki bez powtarzania farszu. Słodkie, wytrawne, z czekoladą, dżemem, serem, mięsem, warzywami... 

Dziś proponuję naleśniki na słodko z Nutellą, bananem i solonymi orzeszkami ziemnymi. Moja mała naleśnikowa rozpusta. 

Na 5 - 6 bardzo dużych sztuk (smażę zawsze na największej patelni, na naleśnikowej wychodzi więcej):

- 100g mąki
- 2 jajka
- 200ml mleka
- 100ml wody mineralnej (może być gazowana)
- 1 łyżeczka oleju
- szczypta soli

Na farsz:
- Nutella lub inny krem czekoladowy
- 2 banany
- solone orzeszki ziemne (ilość według uznania, u mnie około dwóch garści)

Wszystkie składniki na ciasto łączymy tak, aby nie było grudek (można użyć miksera). Gotową masę odstawiamy na około 20 minut. Po tym czasie, lekko naoliwiamy patelnię i smażymy naleśniki z obu stron.



Banany kroimy w plasterki. Połowę powierzchni każdego naleśnika smarujemy kremem czekoladowym, układamy na nim plasterki bananów i posypujemy orzeszkami (można je wcześniej posiekać). Naleśnik składamy na pół lub na cztery części.
Wersja De Luxe przewiduje jeszcze bitą śmietanę na wierzchu, ale mój dzienny limit kalorii ma jednak swoje granice :)


Smacznego!


wtorek, 15 lipca 2014

Pyry z gzikiem


Pyry z gzikiem to bardzo popularne w kuchni wielkopolskiej danie. Jest bardzo proste, szybkie a przy tym bardzo smaczne. Doskonałe szczególnie w sezonie letnim, kiedy mamy nieograniczony dostęp do świeżych produktów a żar lejący się z nieba odstrasza nas od długiego wystawania w gorącej kuchni przy parujących garnkach. Prezentowany przepis to tylko moja wariacja na temat kartofelków z twarożkiem, bo nigdy nie miałam okazji spróbować tej potrawy w oryginale. Niestety.

Na 2 porcje:

- 4 duże pyry (czyli ziemniaczki), najlepiej młode, ale niekoniecznie
- 200g białego sera
- duży ząbek czosnku
- kilka rzodkiewek 
- garść posiekanego koperku
- pół pęczka szczypiorku
- 150g kubek jogurtu naturalnego (lub śmietany)
- sól i pieprz do smaku
- odrobina oliwy

Ziemniaki porządnie szorujemy. Gotujemy w mundurkach w osolonej wodzie do miękkości. Przekrawamy na pół, smarujemy oliwą i wkładamy do nagrzanego piekarnika, gdzie spędzają kilka minut, aż się ładnie przyrumienią.

Do miseczki wkładamy biały ser. Rozgniatamy widelcem i dodajemy jogurt. Mieszamy. Twarożek nie powinien być zbyt suchy. Koperek, szczypiorek siekamy, rzodkiewkę kroimy w półplasterki i dodajemy do sera. Wyciskamy czosnek. Doprawiamy solą i pieprzem według upodobania. Wszystko razem mieszamy.

Gdy ziemniaczki się podpieką, wykładamy je na talerz. Polewamy  gzikiem i dekorujemy szczypiorkiem.
U mnie ziemniaczkom zawsze towarzyszy zsiadłe mleko lub maślanka.



Smacznego!

niedziela, 13 lipca 2014

Szpinakowe pesto






Dziecięctwo moje było całkowicie wolne od szpinaku. Panowała powszechna opinia, że szpinak to najbardziej znienawidzona przez dzieci zielenina. W takim przeświadczeniu dorosłam i żyłam sobie błogo. Pierwsza próba szpinakowa nie zmieniła mojego nastawienia, bo źle doprawiony szpinak smakował mi ... trawą. I na szczęście nie poprzestałam na tej jednej próbie, a kolejne zapoczątkowały moją miłość do szpinaku pod wszelką postacią.
Moje ulubione szpinakowe pesto jest szybkie w przygotowaniu a do tego, dzięki użytym składnikom, bardzo zdrowe. Dodaję je do domowego pełnoziarnistego makaronu a nadwyżki często wędrują na kanapki i też jest pycha!

Składniki:
-pęczek szpinaku
-garść listków bazylii
-garść prażonych pestek słonecznika
-2 duże ząbki czosnku
-3 łyżki oleju lnianego
-sól i pieprz do smaku




Szpinak płuczemy, osączamy z wody i usuwamy twarde ogonki (jeśli są). Wraz z pozostałymi składnikami porządnie blendujemy. Doprawiamy do smaku. Jeżeli lubimy chrupanie, to możemy gotowe danie dodatkowo posypać pestkami słonecznika.



Smacznego!

sobota, 12 lipca 2014

Zapiekana owsianka z makiem



Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Wiem, banał, ale jaki prawdziwy. U mnie od pewnego czasu rządzi królowa śniadań - owsianka. Nie wyobrażam sobie innego początku dnia. Owsiankę jem codziennie, a mimo to nie nudzi mi się. Dzięki różnorodnym dodatkom, każdego dnia może smakować inaczej.
Dzisiaj u mnie na stole owsianka zapiekana. Przepis podkradłam siostrze i dostosowałam do swoich potrzeb.

Składniki na dwie spore porcje:

-9 łyżek płatków owsianych górskich
-1 szklanka mleka
-2 łyżeczki kakao
-2 banany
-2 łyżeczki maku
-1 łyżeczka miodu (można pominąć, owsianka i tak będzie słodka dzięki bananom)

Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180°C.
Banany rozdrabniamy blenderem lub rozgniatamy widelcem. Mieszamy z kakao i makiem. Dodajemy pozostałe składniki i ponownie mieszamy. Przekładamy do dwóch naczyń żaroodpornych (można też zapiekać w jednej formie, wtedy porcja będzie do podziału) 
i wstawiamy do piekarnika na około 45 minut.


Dzięki zapiekaniu, na wierzchu tworzy się pyszna skórka, która ukrywa mięciutkie owsiankowe wnętrze.

Smacznego!

Otwarcie bistro

Od dość dawna po głowie chodziła mi myśl, żeby założyć bloga. Kulinarnego. Czy to dobry pomysł? Czy nie utonie w gąszczu blogów o podobnej tematyce? Czy będę potrafiła? Czy wystarczy mi pomysłów? Czas pokaże.

Za kulinarne guru się nie uważam. Wręcz przeciwnie. Jestem na etapie kuchcika. Daleko mi do Nigelli, Ramsaya, czy Jamiego O. Prawdę mówiąc, taką prawdziwą działalność kuchenną zaczęłam całkiem niedawno. Moje eksperymenty rozpoczęły się równocześnie z przejściem na dietę. Wtedy odkryłam targ, świeże warzywa, sezonowe owoce i różne produkty, które wcześniej omijałam szerokim łukiem. Gotuję prosto. Często szybko. Często tanio. Czasem fit. Inspirację czerpię z domowej kuchni mamy, internetu, przepisów znalezionych gdzieś w ulotkach reklamowych, czy czasopismach. Najczęściej jednak improwizuję. I takie gotowanie najbardziej lubię!

Wszystkie przepisy zamieszczane na tym blogu to przepisy sprawdzone przeze mnie, wypróbowane na mojej rodzince. Smakowało? Brzuch nie rozbolał? Znaczy, że można powtórzyć! Nic mnie tak nie denerwuje, jak fantazja autorów przepisów, która potem nie ma przełożenia na końcowy efekt potrawy.

Serdecznie zapraszam!