niedziela, 10 kwietnia 2016

Torcik jak z Czarnego Lasu


Historia wydarzyła się dokładnie 10 lat temu, kiedy to o pieczeniu ciast pojęcie miałam zupełnie zerowe i potrafiłam zrobić jedynie "Krówkę" i sernik na zimno z paczki (swoją drogą smaczne były) a i to w wielkich bólach. Tato mój obchodził 50 urodziny, a ja postanowiłam to uczcić i własnoręcznie przygotować tort. Popularny był wtedy tort szwarcwaldzki zarówno w wersji zwykłej, jak i lodowej. Krem miała stanowić bita śmietana, przełożenie dżem wiśniowy a listę składników na biszkopt dostarczyła mi mama. Z wielkim zapałem i jeszcze większymi oczekiwaniami zabrałam się do pracy. Wrzuciłam wszystkie produkty do miski, dosypałam szczodrą porcję kakao i wszystko razem zmiksowałam. Umoczyłam palucha - było git! Wielkie było moje zdziwienie, kiedy po wyjęciu ciasta z piekarnika okazało się, że biszkopt nie wygląda tak, jak maminy - wysoki i puszysty a przypomina raczej grupy i twardy placek. No bo nikt mi nie powiedział, że składniki wrzuca się w odpowiedniej kolejności i jeszcze odpowiednio z nimi postępuje! Koniec końców upiekłam 3 takie kamienne "biszkopty", nasączyłam szczodrze, przełożyłam bitą śmietaną i dżemem wiśniowym i ozdobiłam wisienkami i czekoladowymi listkami i włala! Tort lepiej wyglądał, niż smakował, ale zjedliśmy go do ostatniego okruszka! W tym roku tato obchodził 60 urodziny i, oprócz tortu kawowo-migdałowego (przepis wkrótce), postanowiłam podarować tacie tort szwarcwaldzki w wersji mini. Taki żarcik i przypominajka. Był puszysty, lekki i wilgotny. Zupełnie różny od tego sprzed dziesięciu lat!

Składniki:

Na biszkopt (tortownica 18cm):

-3 duże jajka w temperaturze pokojowej (białka i żółtka oddzielnie)
-2 łyżki maki pszennej
-1 łyżka kakao
-3 łyżki budyniu czekoladowego z kawałkami czekolady (Delecta)
-6 łyżek brązowego cukru
-1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (Delecta)
-szczypta soli

Na krem:

-300ml śmietany 30 lub 36%
-250g serka mascarpone
-2 łyżki cukru pudru

Ponadto:

-200g wiśni ze spirytusu lub kompotu 
-4 czubate łyżki konfitury z wiśni (najlepiej domowej)
-wiśnie kandyzowane lub z kompotu do dekoracji
-płatki czekoladowe Decorada (Delecta)
-1/4 szklanki mocnej herbaty
-1/4 szklanki spirytusu (ja używam tego po wiśniach) lub likieru wiśniowego


Przygotowujemy biszkopt. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywno. Cały czas ubijając, dodajemy cukier, łyżka po łyżce a następnie po kolei dodajemy żółtka. Mąkę przesiewamy z kakao, proszkiem do pieczenia i budyniem (dodajemy także pozostałe na sitku kawałki czekolady) i dodajemy do mieszanki jajecznej. Wszystkie składniki delikatnie ale dokładnie mieszamy za pomocą szpatułki lub łyżki. Ciasto przelewamy do wyłożonej papierem do pieczenia (dno) tortownicy. Pieczemy około 35 minut (sprawdzamy patyczkiem) w temperaturze 180 stopni. Odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. 

Herbatę mieszamy ze spirytusem/likierem. Konfiturę mieszamy z wiśniami (latem do przełożenia używam frużeliny ze świeżych wiśni). Bitą śmietanę ubijamy na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy cukier puder, łyżka po łyżce oraz serek mascarpone. 

Biszkopt przekrawamy na 3 blaty. Pierwszy blat nasączamy wcześniej przygotowanym ponczem (nie za dużo, aby nie wyciekł), smarujemy połową konfitury oraz bita śmietaną. Z drugim blatem postępujemy tak samo. Górny blat tylko nasączamy. Pozostały krem równomiernie rozprowadzamy na całym torciku. Dekorujemy wiśniami oraz płatkami czekolady.


Smacznego!

Piecz... ot tak... prosto z serca!

4 komentarze:

  1. O mniam! Pycha. Uwielbiam to ciasto :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Wstyd się przyznać, ale taka wersję mini opędzlujemy z mężem na dwa podejścia :)

      Usuń