sobota, 22 listopada 2014

Imieninowy murzynek Gabrysi Borejko


‒ Ciociu, cześć, tu Gaba.
‒ Co tam znowu, nie daj Boże?...
‒ Nie, nic takiego. Obiad odgrzałam, pyszny był. Teraz chciałabym upiec dla ojca tort,
na imieniny.
‒ Tort? Rany boskie, Gabriela, ty się lepiej do tego nie bierz. Jak kto ma takie maślane
łapy, to lepiej niech piłkę kopie.
‒ Oj, ciociu, ciociu, ja przecież gram w kosza. To jest piłka ręczna. Jak mi ciocia nie da
przepisu na tani i szybki tort, to wezmę przepis z tej starej książki i na pewno mi się nie uda.
‒ Gabriela! On ci się nie uda i tak.
‒ Więc niech mi ciocia da tani przepis. Przynajmniej produktów mniej się zmarnuje.
‒ Tak ‒ powiedziała ciotka. ‒ To brzmi rozsądnie. 
Do książki Małgorzaty Musierowicz "Kwita Kalafiora" wracałam wielokrotnie. Sytuacja w której Gabrysia Borejko zmaga się z przygotowaniem tortu, zawsze wywoływała u mnie uśmiech i poczucie, że tort wykonać to jednak nie jest łatwa sprawa. Z czasem okazało się, że nie święci torty pieką a tort Gabrysi to tak naprawdę nie wspaniały tort z pysznym kremem, orzechami i ozdobnymi rozetkami z czekolady, jak go sobie zawsze wyobrażałam, ale rodzaj murzynka. Książka podaje nam przepis na ciasto, od początku do końca.

Składniki:

- 250g masła (w oryginale margaryna)
-  4 łyżki mleka
-  4 łyżki kakao 
- 1,5 szklanki cukru
- 4jajka
- 1,5 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- skórka otarta z 1 pomarańczy (w oryginale cytryna)
- kandyzowana skórka pomarańczowa
- dżem pomarańczowo-dyniowy lub pomarańczowy do przełożenia (w oryginale nieznana konfitura)

W garnku rozpuszczamy masło, dodajemy mleko i cukier i cały czas mieszając podgrzewamy do całkowitego rozpuszczenia i zagotowania masy ("Czy to już? Czy jeszcze nie? Dylemat stawał się coraz poważniejszy. Masa od spodu podejrzanie posykiwała, bąbelków przybywało, lecz nie słychać było żadnego odgłosu"). Gotową masę studzimy. Dodajemy 1 żółtko i mieszamy. Połowę masy (u mnie nieco mniej) odlewamy do oddzielnego pojemnika i odstawiamy (będzie potrzebna nieco później). Do pozostałej masy dodajemy mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia, 3 żółtka, skórkę z pomarańczy i wszystko dokładnie mieszamy. Białka ubijamy na sztywną pianę a następnie delikatnie łączymy z ciastem.
Gotowe ciasto przekładamy do wysmarowanej i wysypanej bułką tartą formy (u mnie 24cm) i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez około 40 minut. Wystygnięte ciasto przekrawamy w poprzek na dwie części. Jedną z nich smarujemy dżemem i przykrywamy drugim blatem a następnie polewamy pozostałą masą i posypujemy kandyzowaną skórką pomarańczową.



Smacznego! 

Literatura na widelcu

Literatura na widelcu

2 komentarze:

  1. Też sobie go jakoś inaczej wyobrażalam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję. tego murzynka pieklam jako nastolatka. Dobry przepis Gaby Borejko. a i ksiązka cudna,

    OdpowiedzUsuń